sobota, 10 listopada 2012

Jak to się zaczęło i o co w ogóle chodzi...?


Kilka tygodni temu w moim mieście miało miejsce niecodzienne wydarzenie: mecz 1/16 finału Ligi Mistrzyń. Na nasz skromny stadion OSiR-u przyjechała jedna z najlepszych kobiecych drużyn w Europie, VfL Wolfsburg. Byłam blisko całego wydarzenia, bardzo blisko, bo byłam jedną z osób biegających dokoła murawy z aparatami. Pełne trybuny, fotoreporterzy z drogim sprzętem, kilka kamer transmitujących spotkanie na cały świat, i w tym wszystkim ja... Pomyślałam sobie: no ok, zawsze o tym marzyłam, wielka piłka, wielki świat - ale czy dalej tego chcę? I niespodziewanie zatęskniłam za meczami B klasowymi...

Doszłam do wniosku, że to chyba trochę dziwne. Ale gdyby każdy lubił to samo, świat byłby nudny. Wcześniej rzadko odwiedzałam boiska poza Raciborzem, i nagle, najpierw dosyć ostrożnie, a potem już coraz odważniej zaczęłam zabierać się za podróże po wioskach. Kombinowałam z dojazdami: tu na rowerze, tutaj autobusem, tam może uda mi się przekonać sędziego, żeby mnie zabrał samochodem, hm, a może pociąg albo brat i jego auto, czy jakiś znajomy... Czekałam na weekendy nie z powodu, dla którego wszyscy zazwyczaj czekają, czyli tańce, hulanki, swawola, ale żeby spakować aparat i kanapki do torby i wyruszyć na cały dzień zwiedzania aren sportowych.

Groundhoppując piekę trzy pieczenie na jednym ogniu, bo oprócz zaliczania meczów i rozwoju w obszarze fotografii sportowej po prostu pracuję. Wybierając mecze muszę więc głównie zwracać uwagę na to, czy są warte tego, by poświęcić im miejsce na portalu. Moim zdaniem każdy mecz jest ważny: czy starcie na szczycie tabeli, czy pojedynek dwóch ostatnich drużych, ale świat mediów rządzi się swoimi prawami, do których nie zawsze potrafię się dostosować i które nie zawsze rozumiem.

Tak wyszło, że ten weekend będzie ostatnim piłkarskim weekendem w tym roku, mogłabym więc olać sprawę i napisać Wróćcie w marcu :-) Ale przez dwa ostatnie miesiące byłam na tylu meczach, że nie powinno braknąć tematów. Poza tym będą się odbywać rozgrywki halowej ligi piłki nożnej, więc nudno na pewno nie będzie.

Plan na ten weekend? W porównaniu z poprzednimi mało napięty: okręgówka w Nędzy (gdzie jeszcze nie byłam), II-ligowi siatkarze, a w niedzielę mecz na szczycie juniorów Unia - Naprzód Zawada. Niedzielne popołudnie mam więc wolne i już ostrzyłam sobie zęby na amatorską ligę koszykówki, ale cóż, akurat robią sobie przerwę. Żadnych meczów w pobliżu... Siedzenie w domu będzie naprawdę... przedziwne.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz